pl

Wywiad z moim dziadkiem

O ŻYCIU ZA CZASÓW PRL-u

Patryk Małachowski
Polska Szkoła Jagiellonów w Passaic, NJ
2015

Wywiad

Dziadku, opowiedz mi proszę a swoich wspomnieniach i czasach twojej młodości; na jaki okres one przypadają i co z tamtych lat najbardziej utkwiło Ci w pamięci?

Okres życia mojego, który zapamiętałem przypada od lat 50-tych aż do czasu obecnego. Dzięki opiece moich kochanych rodziców miałem w miarę możliwe na tamte czasy szczęśliwe i beztroskie dzieciństwo. Wraz z dorastaniem coraz bardziej zacząłem sobie uświadamiać i rozumieć rzeczywistość, w jakiej przyszło nam żyć.

 

Dziadku, to opowiedz mi, co to była za rzeczywistość, w której przyszło „Ci żyć’?

Oto Patryku ta rzeczywistość to PRL, czyli Polska Rzeczpospolita Ludowa. Została ona narzucona w wyniku Traktatu Jałtańskiego po drugiej wojnie światowej w 1945 roku, na moce którego Polska została zdradzona przez swojego sojusznika i oddana pod wpływy ówczesnego Komunistycznego Związku Radzieckiego. Rząd PRL nie był wyrazicielem woli swojego narodu. PRL, potocznie zwana przez naród „reżimem”, całkowicie zdominował życie społeczeństwa w ten sposób, że nie pozwalał swoim obywatelom tworzyć własnych organizacji czy zrzeszać się w związkach twórczych czy zawodowych.

Wojsko było obowiązkowe dla młodych mężczyn

 

Czego brakowało w sklepach i marketach spożywczych; czy polskie domy miały dostatek żywności, tak jak dzisiaj?

Na początku było nawet przyzwoicie, sklepy były w miarę zaopatrzone. Ale, z każdą dekadą zauważałem znacznie słabsze zaopatrzenie, a nawet brak niektórych podstawowych artykułów. Równolegle tego, rosły ceny a produktów było coraz mniej. Znacznym też mankamentem było brak mieszkań; ­­na mieszkanie często czekało się kilkanaście lat i więcej. Wciąż pogarszające warunki życiowe, w konsekwencji doprowadziły do protestów strajkowych.

 

To opowiedz mi o tych strajkach Dziadku. Czy brałeś w nich udział?

Tak. Brałem w nich nie tylko udział, a również organizowałem i przewodziłem tym strajkom w swoim zakładzie pracy w ZNTK (Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego) we Wrocławiu, a później w regionie Dolny Śląsk. Byłem też członkiem między-zakładowych komitetów strajkowych mieszczących się na zajezdnie MPK we Wrocławiu przy ul. Grabiszyńskiej. Właśnie w trakcie tych strajków zostałem pierwszy raz aresztowany. Uwolnienie moje dopiero nastąpiło po podpisaniu porozumień Gdańskich i zakończeniu strajków 31-ego sierpnia, 1980 roku. Dodam jeszcze, że komitety strajkowe Dolnego Śląsku zakończyły protest o jeden dzień później niż na wybrzeżu, ponieważ dodatkowo żądali uwolnienia aresztowanych swoich działaczy.

Na spotkaniu solidarnościowym - moja babcia zasypia po prawej

 

Co się działo po zakończeniu strajków?

Po zakończeniu strajków przystąpiliśmy do pracy w zakładach i organizowaniu naszych struktur związkowych. Właśnie to były niezależne samorządne zawiązki zawodowe (NSZZ) „Solidarność.” Zostały przeprowadzone wybory władz związkowych w naszym zakładzie, gdzie zostałem wybrany na przewodniczącego na Pierwszym Zakładowym Zebraniu Delegatów.

Pierwsze Zakładowe Spotkanie Delegatów w Wrocławie - Mój dziadek pośrodku

Uczestniczyłem w negocjacjach pomiędzy Krajową Komisją Porozumiewawczą NSZZ "Solidarność" przedsiębiorstw zgrupowanych z Zjednoczeniu ZNTK, a Komisją Rządową PRL, jako gospodarz i współorganizator tych rozmów. Byłem też pomysłodawcą i inicjatorem ufundowania sztandaru związkowego oraz pomnika patronki kolejarzy - św. Katarzyny poświęconego przez Metropolitę Wrocławskiego Kardynała Henryka Gulbinowicza.

Również zostałem przewodniczącym Komisji Zakładów Wiodących we Wrocławiu, oraz członkiem Zarządu Regionalnego Dolnego Śląska. Naszym priorytetem było nadrobienie strat spowodowanych przez strajki w zakładach. Zauważyliśmy, że dyrekcja zakładu oraz władze wojewódzkie na czele z komitetem partyjnym PZPR nie wyrażali dobrej woli do współpracy. Mimo naszych wysiłków nie zauważyliśmy poprawy w zaopatrzeniu sklepów i wytężonej pracy. Z dnia na dzień był odczuwalny coraz bardziej brak towarów, a współpraca z władzami była coraz trudniejsza.

 

A jak wspominasz datę 13 grudnia 1981?

Pamiętam, tę noc 13-ego grudnia. Spałem na korytarzu, bo mieliśmy gości na urodziny twojej mamy, a odstąpiłem swoje łóżko dla gości. Przed dwunastą zadzwonił dzwonek, a jak babcia poszła otworzyć drzwi, pytając się, kto dzwoni, odpowiedź brzmiała „Poczta, pilny telegram.” Jak babcia uchyliła drzwi, przyłożono pistolet do skroni i wtargnęło się do mieszkania trzech umundurowanych, uzbrojonych osobników. Spytano o mnie, a jak wylegitymowano mnie, oświadczyli, że jestem internowany, ponieważ został ogłoszony stan wojenny, i żebym się ubrał, bo musze z nimi wyjść. Okazało się, że tej nocy aresztowano wszystkich współudziałowców strajków.

Zawieźli mnie do centralnego więzienia karnego przy ulicy Kleczkowskiej we Wrocławiu, gdzie spędziłem noc na dziedzińcu pod gołym niebem, a później umieszczono mnie w celi. Po kilku tygodniach, ze względu na mój stan zdrowia, zostałem doprowadzony do lekarza więziennego, który po badaniach zawnioskował umieszczenie w klinice neurologicznej. Zostałem zwolniony do domu po kilku miesiącach.

 

Jak wyglądał stan wojenny?

Po internowaniu przywódców solidarnościowych niektóre zakłady na znak protestu, ogłosiły strajk okupacyjny w swoich zakładach. Mój zakład ZNTK bronił się długo i dzielnie, lecz uległ pod naporem czołgów i ZOMO.

Czołgi na ulicach - Dziadek mi tłumaczył, że te zdjęcia były wzięte w ukryciu, i dla tego mają słabą jakość

 

Widzę, że byłeś w tym bardzo zaangażowany. Więc jestem ciekawy, jak znalazłeś się w Ameryce?

Po powrocie z kliniki do domu, nawiązałem kontakt z kolegami, którzy działali w sposób konspiracyjny, i postanowiliśmy działać nadal w strukturach podziemnych naszego związku. Zaczęliśmy wydawać gazetkę pt. „Iskierka”, w której publikowaliśmy aktualne wiadomości z naszej działalności oraz życia publicznego takie, jakie one były naprawdę.

Moja działalność opozycyjna została ponownie przerwana. Internowano mnie, i po tygodniowym pobyciu we Wrocławskim więzieniu zostałem przewieziony do obozu dla internowanych w Szczelinie do zakładu karnego. Pewnego dnia w obozie, w którym przebywałem miała miejsce inspekcja Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Ponieważ cierpiałem wtedy na chorobę neurologiczną, na której wcześniej leczony byłem na klinice w Wrocławiu, zostałem poddany badaniom lekarskim dozorującym przez MCK. Natomiast ta komisja stwierdziła, że mój dalszy pobyt w obozie stanowi zagrożenia dla mojego zdrowia, i nie jest skazany mój dalszy pobyt w takich warunkach.

Po pewnym czasie zostałem wezwany do kancelarii więziennej na rozmowę z prowadzącym mnie oficerem SB. Podstawą tej wizyty była decyzja MCK o zwolnieniu mnie z obozu. Wówczas proponowano mi podpisanie dokumentu lojalności; miałoby to polegać na odstąpieniu od działalności opozycyjnej wobec rządu. Jak nie wyraziłem na to zgody, padła propozycja opuszczenia kraju w zamian za przebywanie w obozie i ewentualnie procesowi sądowemu; wyraziłem zgodę na tą propozycję. Zdecydowałem się na wyjazd do Stanów, ponieważ miałem tu rodzinę. Ze mną również wyleciała twoja mama mając dopiero 10 lat. Nie mówiono nam, że nasze paszporty miały tylko prawo jednokrotnego przekroczenia granicy.

"Wszystkie kraje świata..."

"...z prawem jednoktronego przekroczenia granicy polskiej."

 

Czy miałeś kontakt z kolegami z Solidarności w Stanach, i na czym on polegał?

Tak, utrzymywałem ścisły kontakt z kolegami zarówno Solidarności zakładowej jak i regionu. Otrzymałem nawet od kolegi Władysława Frasyniuka – ówczesnego przewodniczącego regionu – upoważnienie na prowadzenie działalności wspierającej działania Solidarności w Dolnym Śląsku. Polegało ono na zbieraniu funduszy na działalność związkową we Wrocławiu. Otrzymywałem w zamian potwierdzenie otrzymywanych kwot oraz legitymacje honorowego wspierającego członka Solidarności oraz znaczki Solidarnościowe i materiały piśmienne.

I na zakończenie dodam jeszcze, że podczas kampanii wyborczej pierwszych wolnych wyborów w Polsce prowadziłem aktywną działalność informacyjną wśród Polonii informując: kto może głosować, jak głosować, i wskazywałem na kandydatów wywodzących się z Solidarności.

 

Dziękuję Dziadku za poświęcanie mi swojego czasu.

Zdjęcia

ZDJĘCIA


STRAJK


STRAJK - CZOŁGI NA ULICACH


DOKUMENTY